Dotknąłem swą myślą szczerości oddania
i prawda o szczęściu rozkwitła.
Pokorna prostota zamknęła mi oczy,
bym próżnych rozproszeń nie widział.
Zmyśliłem kształt dobra większego niż małość
i rytm serca znów stał się bliski.
Z nadzieją zieloną jak wiara w nieznane
wlepiłem swe oczy maślane.
– Gdzie życie się rodzi? – spytałem przemile
zbudzoną czekaniem jutrzenkę.
– To proste – odparła – tam jego początki,
gdzie miłość z czułością zasypia.
Mojej Narzeczonej
Warszawa 26.11.2003.