Drzewo czasem bywa w kolorze zielonym
z reguły na wiosnę. Jesienią brązowym
płaszczem się przykrywa. A w zimie na biało
farbuje dokładnie swą koronę całą.

Powiedz mi dziewczynko jaki z tego morał?
Prosty niczym dawny gregoriański chorał,
lecz bogaty w treści, mnóstwo w sobie mieści
zalążków na bardzo mądre opowieści.

Ano tak się mają wzniosłości w mej głowie.
Jeśli zechcesz słuchać, zaraz Ci opowiem.
Nie ma drzew niebieskich, różowych czy szarych,
zaledwie niektóre przyjmują kolory.

A zatem się dzielą swym udziałem w tęczy,
więc ich widywanie oczu mych nie męczy.
Mogę się radować odmiennością nieba.
A gdy chcę zieleni patrzę więc na drzewa.

Ta ich hojność serca tego mnie wciąż uczy,
że zachłanność zimno i egoizm tuczy.
Czego nikt nie lubi i nie tęskni za tym.
W wychwalaniu drzewa poprzestanę na tym.


Monice Brzezińskiej w dniu urodzin.
Warszawa 27.11.1995