Tak ciężkie Twe słowa,
tak rwą spokój w środku
i gniotą…
gniotą.
Czy pycha się kruszy,
czy złość słuszną wzbudzasz?
Nie wiem.
A smutek powstaje na nowo do życia.
Ślady, które bolą.
Pamięć, która krzyczy.
Przebaczenia jak lekarstwa trzeba?
Czy kurczę się w sobie,
czy w bólu powstaję,
gdy klecisz tak słowa jak święty?
Warszawa, 28.01.2003.