Zadrżałem z przejęcia na myśl,
bym miał Twym skrzydłom powiewu wiatru odjąć.
Niech mnie dobry Bóg chroni
przed takim ,,zatroskaniem”!

Boję się wielkości,
która nie jest pokorna.
A ja chcę być wielki…

Lękaj się o siebie,
gdy w mych ramionach swoje sprawy składasz!
Lękaj się i módl gorliwie,
bym i ja bojaźń do serca zaprosił
przed Najświętszym Majestatem Boga.

Dzielić się.
Dzielić się sobą i tą iskrą świętą,
która może rozpalić i uczynić żarliwym!
Ale drżeć też na myśl o mocy,
jaka w płomieniu się kryje.

Niech mnie wstrętem napełni myśl o wielkości,
która nie umie się dzielić,
która nie podnosi, nie dowartościowuje,
która innego Twórcę
w tworzywo dla własnych natchnień chce zmienić
i zniszczyć to wszystko,
co święcie poróżnia!

,,My” na dwóch nogach stoi – ,,Ja” i ,,Ty”,
a nie – ,,Ja” i ,,Ja”!

Uschnie szybciej niż trawa bezrozumny głupiec,
który w innym człowieku tylko siebie kocha!

Jeszcze wybuchnie dojrzałą radością
oddanie, co szczęście wyzwala.

Niemojej Magdzie
Warszawa, 16.10.2003.