,,Anioł”
Utulił serdecznie,
ochraniając skrzydłem
przed żarem słonecznego południa.
Nazbyt mocno świeciło
jak na ową porę.
Trawa jeszcze tak wątła,
kwiaty dopiero wschodziły.
Nie czas, by im słońce o sobie mówiło.
Drugim skrzydłem przed deszczem chronił.
Kryształowe krople, co mogą dać życie,
nie w czas druzgoczą doszczętnie.
Więc chronił
przed światłem i życiem.
,,Rzeźbiarz”
Wpatrywał się długo, z uwagą,
twórczy, kochający celny.
Mierzył jak jastrząb,
co jednym uderzeniem
ze śmierci życie dla swych młodych dobywa.
Wreszcie skupiony z dłutem ostrym w dłoni
słowem pytającym
w twardą skałę wymierzył:
– Czy mogę uczynić Cię piękną?
,,Ziemia”
Ukochała ziemia mocnego jak trwanie
stuletniego dębu nieproste korzenie.
Korzeń rozkochany był w dumnych konarach.
Konary z miłości rodziły żołędzie.
Z żołędzi tryskała radość niewymowna.
Raz po raz zlatywały
wprost na suknię ziemi,
by figlarnie i czule
jej twarz ucałować,
za miłość oddaną do nieprostych korzeni.
Autobus Warszawa – Ostrołęka,
26.02.2005.