Ta, co ze skały strumieniem mocnym, ożywczym wypływa,
z siłą tak wielką, że belki najcięższe
– jak wiatr drobne drzazgi – z lekkością unosi
i rzuca jak plewy daleko, aż tam,
gdzie ich oko już dostrzec nie może,
ta nie jest owocem uczucia.
…
Poczułem zapach świetlistych stokrotek,
rumianych pani lśniących w blasku słońca.
O zmierzchu woń ucichła,
a ja dalej noszę wodę
w bukłakach, co stare z młodym winem godzą.
Kazali napełnić dzbany.
Czerpali ze strumienia, co gasi pragnienie,
by zachować aż dotąd to, co mieli najlepsze.
Napełnili, choć nie nadeszła godzina.
I chwalą ich dzisiaj, choć nikt nie zna ich imienia.
Znam imiona, których nikt nie chwali,
a chwalą też takie, których znać nie warto.
Kogo pochwalą za miłość przedniejszą od wina?
Powiedz mi – dlaczego nie mija?
I jakim sposobem ma wszystko przetrzymać?
Czy dom z lichych cegieł sklecony,
nawet ten, co nie w piasek fundament swój wszczepia
przetrzymać może burzę, co drzewa figowe z korzeniami wyrywa?
Mówią, że największa.
Największa?!
Większa od wiary, co góry przenosi?!
Większa od nadziei, co zawieść nie może?!
Czy naprawdę większa?!
…
Ukochał Dziewicę Zwiastun Dobrych Wieści,
bo ta nic dla siebie nie chciała.
Monice i Arkowi Gawkowskim
na święty początek drogi
Ostrołęka, 26.06.2004.