Z gliny i z żebra uczyniłeś ją.
Tak – dla niej samej, lecz i dla mnie.
Bym tęsknił, czekał, dał jej koc
gdy zimno, by przykryła się.
Ramieniem służył przy kałuży,
kurtką, gdy deszcz jesienny pada,
ustąpił miejsca w autobusie,
pomógł torbę nieść.
Niech będzie dzień ten uwielbiony,
gdy z żebra stała się kobieta.
Tak – cały czas będę troszczył się
o ten dar.
O daj mi siły dobry Panie,
bym lepszym co dzień stawał się
dla mnie samego, lecz i dla niej.
Dla niej też.
3.08.1994.