Gdy tak kuję kolejną skałę,
raniąc sobie dłonie,
gdy potem patrzę jak wiatr
w pył ją przemienia,
jak nic, albo prawie nic z niej nie pozostaje,
i gdy szum oklasków ustępuje miejsca
zasadniczemu pytaniu ciszy: ,,Po co?”
to rozumiem coraz lepiej,
że nieśmiertelność duszy
jest najwłaściwszą odpowiedzią.
Mojej Magdzie
Mojej 40-miesięcznej Dziewczynie
15-miesięcznej Żonie
Mojej Największej Fance i Muzie
z miłością…
Warszawa, 7.11.2005.