Że iść poprzez Ciebie do Nieba,
z miłością, jak dzieckiem w ramionach,
że patrzeć, jak kwitniesz promienna
za moją i nie moją sprawą,
że trudzić się w sobie ze sobą,
by trudno Ci przy mnie nie było,
że myśleć, jak bardzo byś chciała,
przez kogoś być pomyślana,
że służyć, jak służą mężowie,
byś w oczach piękniała jak sarna,
że słuchać, byś mowy nieważnej,
przed ważną ukrywać nie miała,
że być Ci ostoją, schronieniem,
niezwykłym i zwykłym wzruszeniem
i stróżem pogody słonecznej
i drżeniem…
Że chcę właśnie tego, pojmuję.
Wybranej
Warszawa, 18.01.2003.