Zadziwiająca jest owa liczba trzy: „gdzie dwóch, albo trzech”, „wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba”, „a oto dwóch mężów rozmawiało z nim”, Ojciec, Duch Święty i Syn, Który trzeciego dnia zmartwychwstanie. A mimo to nie do trzech razy sztuka, ale do siedemdziesięciu siedmiu. Jakby wiedział, że prawdziwa przemiana wymaga czasu i szans na upadek więcej niż trzech.

Modlitwa odmienia wygląd twarzy, choć łatwo przespać ów czas, gdy inni wokół nas tak się odmieniają. I bywa, że lśniące szaty synów wybranych odczytujemy jedynie jako zaproszenie do stawiania kolejnych namiotów.

Mówimy, gdy nie wiemy, co mówić. Milczymy, gdy objawia się Ten, o którym milczeć nie można. I ciągle niewielu mężów, co objawiając się w chwale mówią o Jego odejściu.

A Jezus znów wychodzi na górę, aby się modlić…

Sylwester Laskowski
4.03.2007