Jeszcze jeden rok, miesiąc, dzień, jeszcze jedną chwilę… Tak. Walka trwa do ostatniej chwili. I choćby trzy lata z rzędu nie było owoców, to nie wolno nam rezygnować.

Trzeba ciągle ponawiać ów szlachetny wysiłek, by uczynić swe życie owocnym. Niecierpliwość nie jest dobrym doradcą. Zwyciężają w ostateczności ci, którzy są wierni i potrafią czekać. Ci, co nie boją się chwilowej „jałowości ziemi” i krytycznych słów właściciela winnicy. „Panie, jeszcze na ten rok… może wyda owoc…”.

Jednak ani chwili dłużej! Ani chwili zwlekania, bezczynności, nadziei, że jutro będzie dniem bardziej stosownym. Dzisiaj i teraz. To jest najlepsza chwila, by złożyć Panu obietnicę: „okopię je i obłożę nawozem”. Tuż potem trzeba przystąpić – nie pierwszy zresztą raz – do pracy. Okopię je i obłożę nawozem. Teraz!

Czy nie zabraknie nam jednak odwagi, by z prostotą dać Panu przyzwolenie: „możesz je wyciąć”? Jeśli mimo wszystko owocu nie będzie, czy damy Panu takie przyzwolenie? Czy miłość do Niego i do owocności życia pokona w naszych sercach przywiązanie do własnej pracy i drzewa, które nie daje owoców, a wyjaławia ziemię?

„Jeszcze jeden rok”, „ani chwili dłużej”, „możesz je wyciąć” – w przeciwnym razie…

I nie warto szukać większych grzeszników.

Sylwester Laskowski
11.03.2007