Zdjęcie: Natalia Wolska
To będzie bardzo krótka i uproszczona refleksja.
Nie będę pisał o ograniczonym czasie i wolności, rosnącym poczuciu odpowiedzialności, zmienianych priorytetach, konieczności rezygnacji z różnych spraw, teście cierpliwości, powodach do radości, weryfikacji poglądów na swój własny temat, nowym repertuarze muzycznym, którego sami z siebie byśmy nie słuchali, pasjonujących przygodach Plastusia, poczuciu bezsensu i utraty życia w trakcie stawiania po raz siedemdziesiąty siódmy klocka na klocek tylko po to, by go ktoś potem z tą samą frajdą z powrotem strącił, syrenach nocnych nie dających ci się wyspać, rozłażącego się czasu, druzgoczącego testu tego, co podano do stołu, przysypanych pampersami ambicji i palących cię niespełnionych pragnień, bujania kogoś kto ryczy niezależnie od tego, czy go bujasz, czy nie i powracającym co jakiś czas okrutnym odczuciu, że z tej drogi już nie ma odwrotu…
Skupię się tylko na tym, co wydaje mi się być najcenniejszym owocem moich obserwacji i mojego doświadczenia.
- Pierwsze dziecko radykalnie zmienia wzajemne odniesienia małżonków.
- Drugie dziecko radykalnie zmienia odniesienia rodziców do pierwszego dziecka.
- Trzecie dziecko nie zmienia nic.
- Czwarte… otwiera na życie 😉
– Sylwester Laskowski
Pobież za darmo:
- Pierwszy rozdział mojej książki: Cierpliwości, mój mały!
Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem » - e-booka: Ojcostwo – męskość, która zachwyca »