Pierwsze w życiu współżycie seksualne to piękne i ważne wydarzenie. O wiele ważniejsze niż doświadczenie smaku pierwszego hamburgera czy taniec z dziewczyną trzymaną za ręce, a krok w świat miłości erotycznej śmiało nazwać można historycznym.
Któż z nas nie obawia się (nie obawiał) tego kroku? Któż z nas z pewną dozą nieśmiałości nie zerka oczyma wyobraźni w przyszłość, trzymając kciuki, by udało się wyjść z twarzą z miłosnych zmagań pierwszej nocy?

Dobry to znak, trema towarzyszy bowiem jedynie ważnym wystąpieniom, a nasza niepewność świadczyć może o poważnym podejściu do sprawy.

Nie tacy sami

Jeśli jesteś uważnym obserwatorem świata, to dostrzegasz zapewne fakt, że spodobało się Matce Naturze nierówno ludzi obdarowywać i piękno oczu czy zgrabność nóg przypada zwykle tym, które w przeciwieństwie do obficie owłosionych miewają drobne problemy, gdy przychodzi się w miejscu chwilowo publicznym wysikać.

W kwestii obaw przed „pierwszym razem” Matka Natura postanowiła nie robić wyjątków i zasadę „nierówności podziału” w mocy pełnej zachowała. I stąd innymi kolorami mieni się tęcza niepewności męskiej niźli te, które odnaleźć możesz na palecie kobiecych niepokojów.



 


Pobież za darmo:



 

Źródła męskich obaw

Mężczyzna z racji, że to on jest zwykle stroną bardziej aktywną, stroną inicjującą i głównie na jego barkach spoczywa ciężar oczekiwanego powodzenia i obopólnego zadowolenia, w mniejszym lub większym stopniu odczuwa lęk przed rolą, która mu przypada.
Niejednokrotnie to kwestia rozstrzygająca dla jego własnego poczucia męskości.

Z pewnością dziesięciotonowy pustak w tym gmachu niepokoju to wkład powszechnego w wielu środowiskach poglądu, że wyznacznikiem męskości jest umiejętność wykonywania najśmielszych akrobacji w łóżku.

Mężczyzna boi się, że wyjdzie coś nie tak, za szybko, za mało delikatnie, że sprawi dziewczynie ból.

Czasem obawia się również, że „ten”, który wcześniej niejednokrotnie w najmniej oczekiwanych momentach zaskakiwał go swą „gotowością bojową”, w kulminacyjnym momencie odmówi współpracy, zdezerteruje i opuści posterunek o nazwie „Erekcja”.

Zdaje się, że niczego bardziej w tej sferze mężczyzna się nie obawia, jak po prostu kompromitacji.

Okazany w tej sytuacji brak zrozumienia, nieakceptacja czy też jakakolwiek forma wyśmiania ze strony kobiety to najlepsza droga do tego, by uczynić swego (?) męża co najmniej czasowym bywalcem przychodni dla osób z nerwicą płciową.

Źródła kobiecego niepokoju

W kontekście pierwszego współżycia nieco inna jest natura kobiecego niepokoju. I chyba jest on nawet silniejszy. Wynika to z faktu, że to się po prostu w niej samej dokonuje.

Ona jest tu panią domu. Domu, w dzieciństwie strzeżonego wiernie przed głodnym jego widoku drapieżnym wzrokiem podglądaczy, którzy intymność jego chcieli zakłócić. A teraz trzeba odkryć jego tajemnice, w pełni się otworzyć, pozwolić – dosłownie – wejść w siebie.

Obawa związana jest tu bezpośrednio z mężczyzną, któremu „gościny” się udziela.

„Czy dom mój będzie mu miły?”, „Czy mu się spodoba?”, „Czy uszanuje mnie jako panią domu?”, „Czy poczeka na zaproszenie?”, „Czy zechce w nim na stałe zamieszkać i nie potraktuje go jak tani hotel, w którym każdy, kto ma pieniądze, może noc spędzić bez zobowiązań i obietnic na przyszłość?”

I wreszcie: „Czy przyjdzie po to, by się ze MNĄ spotkać, czy tylko aby się przespać?”.

I pytanie najważniejsze: „Czy naprawdę mnie kocha i czy mnie nie zostawi?”.

Dodatkowo kobieta w takich chwilach posiada z reguły większe poczucie odpowiedzialności i bardzo poważnie rozważa możliwość poczęcia dziecka, jak również dalsze konsekwencje tego faktu.

Naruszenie w takiej sytuacji zasad gościnności, wyważanie drzwi, porzucenie, potraktowanie współżycia jako niewiele znaczący epizod, to wszystko może bez trudu sprawić, że dom ten nigdy nie będzie już domem otwartym, a dla kobiety każda zapowiadana wizyta przywoływać będzie z pamięci bolesne wspomnienia owoców pierwszego intymnego spotkania.


Zapraszam do subskrypcji Newslettera


Bez wyjątku – wrażliwi i podatni na skrzywdzenie

Każdy z nas może tu zostać głęboko zraniony.

„Ujawniając w akcie seksualnym swe prawdziwe ja, całkowicie się otwierając, zapominając w sobie nawzajem, stajemy się całkowicie bezbronni i jeśli nie zostaniemy wówczas w pełni zaakceptowani, to dotknie nas to w sposób szczególnie bolesny.
W żadnej dziedzinie ludzkiego życia nie zdarza się tyle i tak głębokich zranień, jak w sferze seksualności.” (Anselm Grün)

Jak uniknąć kłopotów?

Nie jest dobrym rozwiązaniem nieotwieranie się, gra, udawanie innych niż naprawdę jesteśmy.

Nie jest również rozwiązaniem szukanie sposobu, jak pozbyć się lęku. On bowiem odgrywa tu wręcz zbawienną rolą, chroniąc nas i powstrzymując przed podejmowaniem pochopnych decyzji.

Prawdziwie dobrym rozwiązaniem jest znalezienie odpowiedniego partnera:

  • partnera dojrzałego fizycznie i psychicznie,
  • partnera, co do którego wiemy, że nas kocha miłością bezwarunkową,
  • partnera, który nas nie opuści, jeśli coś pójdzie nie tak,
  • partnera, dla którego nasza osoba jest ważniejsza niż przyjemność seksualna,
  • partnera, którego wybierzemy spośród wielu, który będzie najlepszy właśnie dla nas,
  • partnera, którego chętnie będziemy widzieli w roli rodzica naszych dzieci,
  • partnera, który będzie uznawał podobne wartości,
  • partnera, z którym będziemy się zgadzali w najważniejszych sprawach życia,
  • partnera na dobre i na złe, na dziś i na jutro, na zawsze.

Wówczas lęki same gdzieś znikną, rozproszą się, spłoną w ogniu miłości dającym ciepło i poczucie bezpieczeństwa; ogniu strzeżonym przez moc słowa ślubującego miłość, uczciwość i wierność małżeńską.

– Sylwester Laskowski



 


Pobież za darmo: