Zdjęcie: Natalia Wolska

To będzie bardzo krótka i uproszczona refleksja.

Nie będę pisał o ograniczonym czasie i wolności, rosnącym poczuciu odpowiedzialności, zmienianych priorytetach, konieczności rezygnacji z różnych spraw, teście cierpliwości, powodach do radości, weryfikacji poglądów na swój własny temat, nowym repertuarze muzycznym, którego sami z siebie byśmy nie słuchali, pasjonujących przygodach Plastusia, poczuciu bezsensu i utraty życia w trakcie stawiania po raz siedemdziesiąty siódmy klocka na klocek tylko po to, by go ktoś potem z tą samą frajdą z powrotem strącił, syrenach nocnych nie dających ci się wyspać, rozłażącego się czasu, druzgoczącego testu tego, co podano do stołu, przysypanych pampersami ambicji i palących cię niespełnionych pragnień, bujania kogoś kto ryczy niezależnie od tego, czy go bujasz, czy nie i powracającym co jakiś czas okrutnym odczuciu, że z tej drogi już nie ma odwrotu…

Skupię się tylko na tym, co wydaje mi się być najcenniejszym owocem moich obserwacji i mojego doświadczenia.

  1. Pierwsze dziecko radykalnie zmienia wzajemne odniesienia małżonków.
  2. Drugie dziecko radykalnie zmienia odniesienia rodziców do pierwszego dziecka.
  3. Trzecie dziecko nie zmienia nic.
  4. Czwarte… otwiera na życie 😉

– Sylwester Laskowski



 


Pobież za darmo: